Rozdział II
najpa nie duża jak na tę okolicę była jednak wypchana klientami wszelakiej maści. Przy stołach siedziało około 17 przedstawicieli różnych ras. Mimo tłoku jaki panował znalazło się wolne miejsce dla nich. Gdy usiedli Edvin skinął na barmana i po chwili na ich stole pojawiły się miski z jakąś gęstą zupą.
- Co to tym razem jest? - zapytała Luci przyglądając się badawczo brązowawej mazi w misce
- Nigdy nie jadłaś gulaszu atriwiańskiego? - W jego głosie można było usłyszeć nutkę zdziwienia. Reporterka tylko pokręciła głową. - No cóż musisz się jeszcze wiele nauczyć widzę, Jedzenie wielu innych ras jest często o wiele bardziej smaczne od naszych lokalnych specjałów. To przez zupełnie inny i nieosiągalny bukiet smaków nie możliwych do odtworzenia za pomocą składników z Ziemi.- kontynuował wywód - Nie uwierzysz jakich cudów można dokonać przy odrobinie pomysłowości i odwagi by poeksperymentować ze smakami.
- No no nie sądziłam, że taki zatwardziały najemnik, legenda jak ty jest też znawcą kulinarnym. - skwitowała jego wypowiedz- Skąd u ciebie takie zamiłowanie jedzeniem jeśli mogę zapytać?
- Widzisz to jest bardzo proste, Człowiek z natury szybko przywyka do monotonii, ona natomiast prowadzi do rutyny , a rutyna jest zgubna w mojej profesji. Widzisz staram się żyć tak żeby każdy dzień był inny. Zwłaszcza teraz kiedy przeszedłem na emeryturę - powiedział wykonując gest cudzysłowu w powietrzu - tylko w ten sposób jestem w stanie sobie to zapewnić. -Dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Dobra starczy tego bo nam jedzenie wystygnie - Z trudem uspokoiła się Luci. Kiedy zjedli Edvin zaczął opowiadać o swojej przeszłości
***
Rok 2074 Orbita geostacjonarna Ezop IV
Stacja desantowa była ogromna potrafiła pomieścić cały trzydziestotysieczny korpus wojsk uderzeniowych. Nic tak nie cieszyło żołnierzy na powierzchni jak obecność tego giganta zapewniającego wsparcie ogniowe, zaopatrzenie i w razie potrzeby pomoc medyczną. Pluton w którego skład wchodził Edvin dodawał sobie odwagi w kantynie przed jutrzejszym wylotem za linie wroga. Odprawa miała mieć miejsce bezpośrednio przed desantem więc nikt nie wiedział w jakim terenie przyjdzie im działać.
- Mówię wam wyślą nas w jakieś pierdolone góry gdzie się te pieprzone ufoki Okopały - Darł się starszy kapral Siwiec
- A gówno prawda Siwiec! - Zakrzyknął Smith - Wezmą nas na linie jako wsparcie do przełamania albo zabezpieczenia desantu. Drugi i trzeci batalion piechoty też jutro ma lądowanie. A ktoś musi im wyrwę zrobić bo te cioty się zesrają jak pierwsze działa plot ich dosięgną. - Sprzeczki przerwał komunikat radowy.
- siódmy i ósmy pluton brygady uderzeniowej ostrze ma stawić się do kwater po sprzęt. Kapral Edvin Schemrock ma stawić się na czternasty mostek oficerski. - Spojrzenia wszystkich utkwiły na Edvinie
- O kurwa! Ed coś ty do jasnej cholery odwalił, że wzywają cię na mostek, a nas ślą na nocny desant? - zapytał plutonowy.
-Nie mam bladego pojęcia. - odparł wstając - idę się przekonać lepiej żeby oficerowie na mnie czekali.
-Dobra panowie i nam też pora zerujemy kufle i migiem do kwatermistrza bo nogi z dupy nam powyrywa! - Zakomenderował najwyższy szarżą z zebranych. Czterdzieści kufli poszło momentalnie do góry, już po kilku sekundach były puste.
Na szczęście kantyna nie była daleko od mostka oficerskiego. Droga zajęła tylko 3 minuty. Na mostku czekali na niego dowódca plutonu porucznik Gregor Luter i Generał brygady ostrze Morgan Hawk. Edvin zasalutował im sprężyście meldując się.
- Spocznij. - Hawk zgasił meldunek nim dobiegł końca. - To ty jesteś tym asem ze szkoły wojskowej o wyniku końcowym 951 punktów przy normie 530? - zapytał mierząc go wzrokiem.
-Tak jest panie generale. - Odpowiedział książkowo .
-Wzorowa tresura widzę. mniejsza z tym.- zmienił temat. - Słuchaj sprawa jest poważna. Jutrzejszy desant jest zagrożony. dostaliśmy meldunek od wywiadu o nowej broni jaką dysponują Lukidowe. Nazywają ją artylerią siatkową. Polega to na tym że wystrzeliwują równocześnie z kilku baterii dział swego rodzaju pociski stratosferyczne. w powietrzu łącza się one w sieć tworzącą siatkę spalającą całą elektronikę we wszystkim co się znajdzie w jej obrębie. - Edvin nie mógł uwierzyć w to co słyszy. ta broń mogła pokrzyżować całkowicie jakikolwiek desant. kapsuły desantowe po usmażeniu elektroniki sterującej silnikami hamującymi i manewrowymi nie były w stanie dostarczyć czegokolwiek na planetę bez zniszczenia. Na jego twarzy pojawiła się trwoga.
- Widzę po twarzy że zrozumiałeś. Więc wiesz jakie to jest groźne dla naszych planów. Słuchaj kapralu w twoich rękach jest powodzenia całej inwazji. Jeśli twoje wyniki są prawdziwe to tylko ty jesteś w stanie unieszkodliwić to gówno. Plan jest taki, Bierzesz sekcję i przenikasz do bazy artyleryjskiej. pluton ósmy robi wjazd od frontu,to tylko dywersja ty natomiast masz dostać się do reaktora i go unieszkodliwić. Kiedy to zrobisz padnie obrona plot, wchodzi pluton 7 z transportowców i czyszczą bazę. Jeżeli ci się uda to masz awans w kieszeni od razu na chorążego. W szczegóły wprowadzi cię twój porucznik. Powodzenia żołnierzu. - klepnął Edvina po ramieniu i wyszedł z pomieszczenia.
- Podejdź no tu. wskazał stół na którym wyświetlał się hologram bazy i okolicznego terenu. Lądujesz tu pięć kilometrów od bazy w tej opuszczonej wiosce. - Wskazał grupkę zabudowań na mapie.
- Przecież to jest strasznie blisko zobaczą ogon kapsuły wchodzącej w stratosferę. - Odparł jakby rozmawiał z kimś o równym stopniu. Gregor spojrzał na niego spode łba ale żadnego upomnienia nie było
-Będziesz leciał w towarzystwie złomu z naszych orbitalnych śmieci. robiliśmy już takie zrzuty wiele razy teraz już ich nie sprawdzają. -
- A skanery życia ? Na pewno sprawdzają każdy taki zrzut. - Dalej szukał niedociągnięć w planie.
- Jakbyś mi nie przerywał to bym wszystko wytłumaczył Kapralu, Generał powiedział o możliwej promocji i już się wywyższasz co? Nie zapominaj, że nawet po awansie to ja jestem wyższy stopniem, a więc morda w kubeł!- Nie wytrzymał Luter i wydarł się na podkomendnego.
-Tak je... - Jego odpowiedz przerwał solidny sierpowy wymierzony przez porucznika. Siła ciosu była tak duża, że niczego niespodziewający się Ed poleciał na podłogę.
-Już ? - Zapytał z uśmiechem porucznik patrząc na wstającego podkomendnego. Edvin tylko kiwną głową.
- A więc tak, podamy tobie i twojej sekcji przed startem specjalny eksperymentalny środek, który spowolni wasze funkcje życiowe do tego stopnia, że nie będą one wykrywalne przez skanery. -Ta wiadomość zaniepokoiła kaprala. - Na miejscu możesz się spodziewać ostrego oporu. W skład obsługi placówki według naszych danych wchodzi lukidański pułk oraz najemnicy, kilka małych grup w sumie nie cała kompania nawet. Jakieś pytania? - Zapytał porucznik.
- Nie, Panie poruczniku. - odpowiedział z największą dozą szacunku jaką mógł udawać do takiego śmiecia.
- To świetnie, a zatem odmaszerować do swoich pobrać wyposażenie i stawić się za godzinę w hangarze trzecim. Wykonać! - Ed zasalutował i opuścił mostek pozostawiając dowódcę samego.