wtorek, 12 kwietnia 2016

Prolog

Ziemia rok 2132                                                                                             Megamiasto Londyn                                                                      
Poziom 0 sektor gamma


Poziom 0 najgorsze miejsce w megamiastach. Jeśli w dzisiejszych czasach można powiedzieć o jakimś skrawku na ziemi, że jest to 3 świat to poziom 0 właśnie na to zasługuje. Siedziba biedy , gangów, i podłych knajp. Chcesz kupić nielegalny towar a może szukasz taniej spluwy do wynajęcia. Jeśli tak jesteś w właściwym miejscu. Tymi podłymi  ulicami szła pewna kobieca postać. Niby nic w tym dziwnego ale już na pierwszy rzut oka było widać że nie jest z tond. Jej ubiór świadczył, że pochodzi z wyższych sfer. Markowe ubrania z najdroższych salonów mody megamiasta . Zmierzała w kierunku baru Kabura i rozmawiała przez holofon.   
- Henry jesteś pewien że to tutaj? Dlaczego taki sławny najemnik wylądował w tak podłej knajpie ? –zapytała swojego rozmówcę. 
- Luci, Luci czy moi informatorzy kiedykolwiek cię zawiedli ?
- Nie, masz rację, ale to ja tu narażam własną dupę a ty siedzisz sobie wygodnie w biurze.
- Spokojnie, dasz sobie radę już wiele razy byłaś w o wiele gorszych miejscach. Jestem pewny że ten artykuł przysporzy nam wielu czytelników.– odparł Henry .
- dobra Henry wchodzę do baru. Odezwę się jak będę już cokolwiek wiedziała.
- powodzenia Luci.
         Knajpa nie prezentowała się zbyt okazale. Zwykła buda z wielkim świecącym się jak psu jajca hologramem. Przy drzwiach widniał napis

„ Turlianom wstęp wzbroniony ”

         Poprawiła jeszcze tylko kaburę z pałką szokową   i wkroczyła do środka. Wnętrze było jeszcze bardziej odrażające niż zewnątrz. Wszędzie walały się śmieci. W powietrzu unosił się zapach wymiocin i taniej gorzały. Większość klientów stanowili ludzie aczkolwiek nie zaprało kilku obcych z różnych ras. Kiedy Luci przekroczyła próg  rozmowy ucichły, a oczy wszystkich powędrowały na nią. Była tu jedyną kobietą nie licząc kelnerki. Po chwili wszystko wróciło do normy. Podeszłą do baru.
- Czego taka paniusia jak ty szuka w takim miejscu jak to ? – zapytał gruby barman z cyber protezą lewej ręki.
- Szukam pewne człowieka. Były najemnik niejaki Edvin , słyszałam. że jest tu stałym bywalcem,  – odpowiedziała najpewniej jak tylko potrafiła.
-ludzie przychodzą i odchodzą. – wyciągnął rękę nad ladą – ale może jednak dam radę sobie coś przypomnieć. – Włożyła mu w dłoń  1 srebrny kredyt – Chyba tak bardzo ci na tym nie zależy co ? – dołożyła jeszcze 4. –Ach tak już pamiętam. Ten którego szukasz, wyszedł przed chwilą .Mieszka na zachodnim bulwarze jak się pospieszysz może go jeszcze dogonisz  – Luci obróciła się na pięcie i ruszyła do wyjścia
 - Powodzenia z tym starym dupkiem. – zaśmiał się barman.
Kiedy tyko skręciła w najbliższą uliczkę na drodze stanęli jej 3 Xenormian. Byli od niej wyższsi o dobry metr. ich blada skóra i muskularna budowa oraz cztery ręce budziły szacunek i lęk.
- Idziesz z nami kobieto. – Wysyczał jeden z nich łapiąc ją za ramię. Uścisk był tak mocny, że mimo szarpania z całych sił nie potrafiła się z niego wyrwać.  – Patrzcie, suka walczy. Zobaczymy jak będzie się miotać jak zaczniemy się z nią zabawiać. – odpowiedział mu rechot towarzyszy.
- Puszczaj bo inaczej ! – krzyknęła najgłośniej jak potrafiła
- Bo inaczej co ? – Zaśmiał się Xenomian.
Luci drugą ręką wyciągnęła pałkę szokową i przytknęła ją napastnikowi . Agresor odskoczył jakby rażony gromem przewrócił się na plecy i podrygiwał w spazmach. Z nad jego głowy unosił się dym pachnący spalenizną .
- Zed! –Krzyknął jeden z dwójki pozostałych kosmitów padając przy pobratymcu. Dziewczyna stała jak zamurowana. Była w szoku jak pałka zadziałała na obcego. 
- Ja ci zaraz pokażę suko ! – Odezwał się drugi, wyciągając pistolet soniczny.  Wycelował w kobietę –jakieś ostatnie słowa ?
- Odłóż lepiej tą zabawkę pokrako a może pozwolę ci żyć.  – Zza pleców Luci wyłonił się mężczyzna sądząc po ochrypniętym basowym głosie. Stał jakby nigdy nic. Całą jego postać osłaniał jasnobrązowy płaszcz. Jego twarz rozpływała się  w cieniu kaptura. Na te słowa drugi Xenomian wstał i też wyciągnął swoją broń.
- Kim ty niby jesteś szmaciarzu żeby mi grozić ? – burknął z wyraźnym gniewem w głosie.
- dałem wam szansę ale nie pozostawiacie mi wyboru. – To co się działo po tych słowach było szybki niczym światło. W mgnieniu oka Nieznajomy dobył pistolet. I strzelił do dwójki napastników. Obu trafił między oczy. Kosmici padli bezładnie. 
- No i po sprawie. Na przyszłość nie wałęsaj się sama po poziomie 0, a i wisisz mi  kolację.- zdjął kaptur okazując  swoją twarz. Siwe włosy krótko obstrzyżone na styl wojskowy, jego zimne spojrzenie błękitnych oczu sprawiało że Luci przeszyły ciarki. Zadziorności jego twarzy dodawała jeszcze blizna na prawym policzku. – Reporterka dopiero po chwili odzyskała panowanie nad sobą.
- Kim jesteś? – wyksztusiła
- Mów mi Ed. A teraz choć za mną. Jesteś w końcu coś mi winna.
- Czekaj! Ta szybkość, siwe włosy, bezlitosne spojrzenie. Jesteś Edvinem egzekutorem założycielem Czarnych żmij! Jestem Luci Erin Reporterka serwisu Meganew’s. Chcę z tobą przeprowadzić wywiad.  – Zakrzyknęła pełna entuzjazmu
 -Ciszej do cholery. Tak to ja, słyszałem, że mnie szukałaś. Zejdźmy lepiej z ulicy pogadamy w knajpie, a teraz morda w kubeł.
 Ruszyli z powrotem w stronę baru. Weszli od zaplecza i od razu udali się do najciemniejszej wnęki. Od razu  podeszła do nich kelnerka
- Co podać  Ed? – Zapytała taksując towarzyszkę najemnika.
 -Dzisiaj szalejemy dawaj najdroższe danie jakie tu macie i flaszkę gorzały.- Odparł rozsiadając się na ławie.
- Widzę że dzisiaj balujesz, ale wiesz że muszę pobrać zapłatę na zaś. To będzie 30 srebrnych kredytów – Edvin skinął na Luci.
- Co! Toż to rozbój w biały dzień! - oburzyła się reporterka
- Płać nie gadaj albo spadaj stąd w podskokach i zapomnij o wywiadzie.  – postawił twardo mężczyzna. Luci niechętnie ale sięgnęła po pieniądze i zapłaciła
- Obyś był tego wart. - odburknęła
- To o czym chcesz pogadać - Na  te słowa w kobietę wstąpił jakby nowy duch. Wyjęła z kieszeni transkryptor i położyła go na stole.
-Chcę usłyszeć twoją historię. Od samego początku, jak stałaś się najemnikiem przez uformowania twojej kompani, a kończąc na przejściu w stan spoczynku. 
- Wiesz że to się nie skończy na jednej kolacji? Jeśli chcesz usłyszeć mój życiorys będzie cię to dużo kosztować  - Uśmiechnął się zawadiacko.
- Jestem na to przygotowana. Na razie dam ci 8 srebrnych i chcę u usłyszeć o twoich początkach.- położyła wymienioną kwotę na stół . Ed zgarnął kredyty i wyciągnął papierosy.
- Chcesz jednego? – Zapytał wysuwając paczkę w stronę Luci.
-Nie palę.
-Jak tam chcesz - skinął ramionami - Czeka nas długi wieczór.  

2 komentarze:

  1. Wow, niezłe. Masz porywający styl pisania. Zazdroszczę. Ja nie potrafię tak pisać. : (

    Pozdrawiam i życzę powodzenia. :)
    http://bloogpseudoarytstyczny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki.:) Dopiero się rozkręcam i kto wie jak daleko uda mi się dojść.

      Usuń