Ziemia rok
2132 Megamiasto Londyn
Poziom 0
sektor gamma
Poziom 0 najgorsze miejsce w megamiastach. Jeśli w dzisiejszych czasach
można powiedzieć o jakimś skrawku na ziemi, że jest to 3 świat to poziom 0
właśnie na to zasługuje. Siedziba biedy , gangów, i podłych knajp. Chcesz kupić
nielegalny towar a może szukasz taniej spluwy do wynajęcia. Jeśli tak jesteś w
właściwym miejscu. Tymi podłymi ulicami
szła pewna kobieca postać. Niby nic w tym dziwnego ale już na pierwszy rzut oka
było widać że nie jest z tond. Jej ubiór świadczył, że pochodzi z wyższych
sfer. Markowe ubrania z najdroższych salonów mody megamiasta . Zmierzała w
kierunku baru Kabura i rozmawiała przez holofon.
- Henry jesteś pewien że to tutaj? Dlaczego taki sławny najemnik
wylądował w tak podłej knajpie ? –zapytała swojego rozmówcę.
- Luci, Luci
czy moi informatorzy kiedykolwiek cię zawiedli ?
- Nie, masz
rację, ale to ja tu narażam własną dupę a ty siedzisz sobie wygodnie w biurze.
- Spokojnie,
dasz sobie radę już wiele razy byłaś w o wiele gorszych miejscach. Jestem pewny
że ten artykuł przysporzy nam wielu czytelników.– odparł Henry .
- dobra
Henry wchodzę do baru. Odezwę się jak będę już cokolwiek wiedziała.
- powodzenia
Luci.
Knajpa nie prezentowała się zbyt
okazale. Zwykła buda z wielkim świecącym się jak psu jajca hologramem. Przy
drzwiach widniał napis
„ Turlianom wstęp wzbroniony ”
Poprawiła jeszcze tylko kaburę z pałką szokową
i wkroczyła do środka. Wnętrze było
jeszcze bardziej odrażające niż zewnątrz. Wszędzie walały się śmieci. W
powietrzu unosił się zapach wymiocin i taniej gorzały. Większość klientów
stanowili ludzie aczkolwiek nie zaprało kilku obcych z różnych ras. Kiedy Luci
przekroczyła próg rozmowy ucichły, a
oczy wszystkich powędrowały na nią. Była tu jedyną kobietą nie licząc kelnerki.
Po chwili wszystko wróciło do normy. Podeszłą do baru.
- Czego taka
paniusia jak ty szuka w takim miejscu jak to ? – zapytał gruby barman z cyber
protezą lewej ręki.
- Szukam
pewne człowieka. Były najemnik niejaki Edvin , słyszałam. że jest tu stałym
bywalcem, – odpowiedziała najpewniej jak
tylko potrafiła.
-ludzie
przychodzą i odchodzą. – wyciągnął rękę nad ladą – ale może jednak dam radę
sobie coś przypomnieć. – Włożyła mu w dłoń
1 srebrny kredyt – Chyba tak bardzo ci na tym nie zależy co ? – dołożyła
jeszcze 4. –Ach tak już pamiętam. Ten którego szukasz, wyszedł przed chwilą .Mieszka
na zachodnim bulwarze jak się pospieszysz może go jeszcze dogonisz – Luci obróciła się na pięcie i ruszyła do
wyjścia
- Powodzenia z tym starym dupkiem. – zaśmiał
się barman.
Kiedy tyko skręciła w najbliższą uliczkę na drodze stanęli jej 3 Xenormian.
Byli od niej wyższsi o dobry metr. ich blada skóra i muskularna budowa oraz
cztery ręce budziły szacunek i lęk.
- Idziesz z
nami kobieto. – Wysyczał jeden z nich łapiąc ją za ramię. Uścisk był tak mocny,
że mimo szarpania z całych sił nie potrafiła się z niego wyrwać. – Patrzcie, suka walczy. Zobaczymy jak będzie
się miotać jak zaczniemy się z nią zabawiać. – odpowiedział mu rechot
towarzyszy.
- Puszczaj bo
inaczej ! – krzyknęła najgłośniej jak potrafiła
- Bo inaczej
co ? – Zaśmiał się Xenomian.
Luci drugą
ręką wyciągnęła pałkę szokową i przytknęła ją napastnikowi . Agresor odskoczył
jakby rażony gromem przewrócił się na plecy i podrygiwał w spazmach. Z nad jego
głowy unosił się dym pachnący spalenizną .
- Zed!
–Krzyknął jeden z dwójki pozostałych kosmitów padając przy pobratymcu.
Dziewczyna stała jak zamurowana. Była w szoku jak pałka zadziałała na obcego.
- Ja ci
zaraz pokażę suko ! – Odezwał się drugi, wyciągając pistolet soniczny. Wycelował w kobietę –jakieś ostatnie słowa ?
- Odłóż
lepiej tą zabawkę pokrako a może pozwolę ci żyć. – Zza pleców Luci wyłonił się mężczyzna
sądząc po ochrypniętym basowym głosie. Stał jakby nigdy nic. Całą jego postać
osłaniał jasnobrązowy płaszcz. Jego twarz rozpływała się w cieniu kaptura. Na te słowa drugi Xenomian
wstał i też wyciągnął swoją broń.
- Kim ty
niby jesteś szmaciarzu żeby mi grozić ? – burknął z wyraźnym gniewem w głosie.
- dałem wam
szansę ale nie pozostawiacie mi wyboru. – To co się działo po tych słowach było
szybki niczym światło. W mgnieniu oka Nieznajomy dobył pistolet. I strzelił do
dwójki napastników. Obu trafił między oczy. Kosmici padli bezładnie.
- No i po
sprawie. Na przyszłość nie wałęsaj się sama po poziomie 0, a i wisisz mi kolację.- zdjął kaptur okazując swoją twarz. Siwe włosy krótko obstrzyżone na
styl wojskowy, jego zimne spojrzenie błękitnych oczu sprawiało że Luci
przeszyły ciarki. Zadziorności jego twarzy dodawała jeszcze blizna na prawym
policzku. – Reporterka dopiero po chwili odzyskała panowanie nad sobą.
- Kim
jesteś? – wyksztusiła
- Mów mi Ed.
A teraz choć za mną. Jesteś w końcu coś mi winna.
- Czekaj! Ta
szybkość, siwe włosy, bezlitosne spojrzenie. Jesteś Edvinem egzekutorem
założycielem Czarnych żmij! Jestem Luci Erin Reporterka serwisu Meganew’s. Chcę
z tobą przeprowadzić wywiad. –
Zakrzyknęła pełna entuzjazmu
-Ciszej do cholery. Tak to ja, słyszałem, że
mnie szukałaś. Zejdźmy lepiej z ulicy pogadamy w knajpie, a teraz morda w
kubeł.
Ruszyli z powrotem w stronę
baru. Weszli od zaplecza i od razu udali się do najciemniejszej wnęki. Od
razu podeszła do nich kelnerka
- Co
podać Ed? – Zapytała taksując
towarzyszkę najemnika.
-Dzisiaj szalejemy dawaj najdroższe danie
jakie tu macie i flaszkę gorzały.- Odparł rozsiadając się
na ławie.
- Widzę że
dzisiaj balujesz, ale wiesz że muszę pobrać zapłatę na zaś. To będzie 30
srebrnych kredytów – Edvin skinął na Luci.
- Co! Toż to
rozbój w biały dzień! - oburzyła się reporterka
- Płać nie
gadaj albo spadaj stąd w podskokach i zapomnij o wywiadzie. – postawił twardo mężczyzna. Luci niechętnie
ale sięgnęła po pieniądze i zapłaciła
- Obyś był
tego wart. - odburknęła
- To o czym
chcesz pogadać - Na te słowa w kobietę
wstąpił jakby nowy duch. Wyjęła z kieszeni transkryptor i położyła go na stole.
-Chcę
usłyszeć twoją historię. Od samego początku, jak stałaś się najemnikiem przez uformowania
twojej kompani, a kończąc na przejściu w stan spoczynku.
- Wiesz że
to się nie skończy na jednej kolacji? Jeśli chcesz usłyszeć mój życiorys będzie
cię to dużo kosztować - Uśmiechnął się
zawadiacko.
- Jestem na
to przygotowana. Na razie dam ci 8 srebrnych i chcę u usłyszeć o twoich
początkach.- położyła wymienioną kwotę na stół . Ed zgarnął kredyty i wyciągnął
papierosy.
- Chcesz
jednego? – Zapytał wysuwając paczkę w stronę Luci.
-Nie palę.
-Jak tam
chcesz - skinął ramionami - Czeka nas długi wieczór.
Wow, niezłe. Masz porywający styl pisania. Zazdroszczę. Ja nie potrafię tak pisać. : (
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia. :)
http://bloogpseudoarytstyczny.blogspot.com/
Wielkie dzięki.:) Dopiero się rozkręcam i kto wie jak daleko uda mi się dojść.
Usuń